czwartek, 4 września 2014

Powrót na urodziny


     Na samym początku chciałam bardzo przeprosić (ciekawe, który to już raz...) za moją ponad 2-miesięczną nieobecność na blogu. Wydawać by się mogło, że jeśli są wakacje to posty powinny pojawiać się częściej. Tym bardziej, że praktycznie całe spędziłam w domu. Niestety, warunki były, ale chęci brak. Po prostu dopadł mnie kac książkowy (czy jak to nazwać) i przez całe dwa miesiące przeczytałam zaledwie 4(!) książki. To aż nie do pomyślenia. Tyle to czytam w jeden miesiąc. W ogóle jakoś tak w tym roku nie mam ochoty czytać, wolę robić coś innego. Nigdy mi się to nie zdarzyło, dlatego chciałam jeszcze raz serdecznie przeprosić za nieobecność. Mam nadzieję, że teraz posty będą się pojawiały co najmniej raz na dwa tygodnie (może tydzień).

     Jak można przeczytać w tytule, powróciłam na jakieś urodziny. Pewnie zapytacie jakie. Otóż mój blog został założony dokładnie rok temu, 3 września 2014 roku (zdaję sobie sprawę, że dzisiaj jest 4). Nawet nie mam pojęcia kiedy to zleciało. Może wydaje Wam się, że podczas gdy nie pisałam żadnych postów to w ogóle na niego nie wchodziłam, ale mylicie się - każdego dnia włączałam Bloggera, żeby zobaczyć czy ktoś zaobserwował, napisał komentarz albo chociaż wszedł i coś przeczytał. Ku mojemu zaskoczeniu dużo wyświetleń było właśnie w tym czasie kiedy niczego nie dodawałam i cieszę się z tego ogromnie :)

     Żeby zbytnio nie przedłużać powiem tylko, że wkrótce pojawi się niespodzianka (może nawet niejedna). Mam nadzieję, że będziecie z niej zadowoleni. Tymczasem żegnam się z Wami na dzisiaj i chciałabym, żeby Ci z Was, którzy są teraz ze mną zostali, a Ci nowi dołączyli do obserwatorów albo chociaż wchodzili, czytali i zostawili komentarz. Nawet nie macie pojęcia jak to motywuje do pisania.

DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚCIE ♥




Jak możecie to napiszcie czy zmienić kolor tekstu albo w ogóle dać inne tło, żeby się wygodniej czytało :)

środa, 11 czerwca 2014

To Be Read




     Jestem bibliofilką. Przyznaję się do tego bez bicia. A u mnie na dodatek połączone jest to z miłością do kupowania książek. Jak tylko znajdę się w pobliżu księgarni, zaraz muszę do niej wejść, a najlepiej coś kupić. W tamtym momencie nie zwracam uwagi na to, że w domu mam kilkadziesiąt, nieprzeczytanych jeszcze, powieści. Wyzwanie "Z półki" trochę poprawiło sytuację, ale to nie zmienia faktu, że nigdy nie wiem za jaką książkę zabrać się jako pierwszą.
Na #TBR, czyli To Be Read natknęłam się na TYM blogu. Po przeczytaniu TEGO postu pomyślałam: "Czemu nie spróbować? Nie ma dużo do zrobienia, a sam pomysł też wydaje się całkiem niezły." 

  Ale co to w ogóle jest to TBR? To sposób na wybranie książki do przeczytania spośród kilku lub kilkudziesięciu innych za pomocą losowania. Wystarczy jakiś słoik, kubek czy po prostu niewielki pojemnik, a w nim karteczki z autorem i tytułem każdej nieprzeczytanej książki lub tej czekającej na ponowne przeczytanie.

     Trochę minęło między postanowieniem a wykonaniem. Raz nie miałam pojemnika, innym razem czasu, a jeszcze później po prostu o tym zapomniałam. Ale jak widać na zdjęciach wreszcie znalazłam chwilę i jest. Teraz nie mam problemu ze zdecydowaniem się, którą książkę przeczytać jako pierwszą. Z tego rozwiązania korzystałam dopiero 3 razy, ale jestem pewna, że będzie więcej takich okazji.

wtorek, 6 maja 2014

Christine - Stephen King


TYTUŁ: Christine
TYTUŁ ORYGINAŁU: Christine
AUTOR: Stephen King
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Warszawa 2008

     To była miłość od pierwszego wejrzenia. Siedemnastoletni Arnie Cunningham zobaczył Christine i zdecydował, że ona musi należeć do niego. Zafascynowany, nie słuchał ostrzeżeń najlepszego przyjaciela ani swoje dziewczyny, która go w końcu opuściła, pokonana przez rywalkę. Rodzice, nauczyciele i wrogowie Arniego przekonali się, co znaczy stanąć na drodze mściwej i bezlitosnej Christine. Bo Christine to nie kobieta. To siejący zło i śmierć plymouth fury rocznik 1958, samochód widmo. 
"Christine", jedna z najbardziej popularnych powieści Kinga, została zekranizowana niemal od razu po ukazaniu się książki. Film w reżyserii Johna Carpentera wszedł na ekrany kin w 1983 roku.

     Stephen King (ur.21.09.1947 w Portland) - autor powieści, zbiorów opowiadań, komiksów i scenariuszy filmowych. Sławę przyniosły mu już pierwsze książki: "Carrie""Miasteczko Salem" i "Lśnienie". King zręcznie wiąże w swoich historiach elementy grozy, literatury science fiction, baśni i sensacji. Prawie każda z jego ponad 60 książek została zekranizowana, a łącznie uzyskały one jeden z największych nakładów na świecie. Autor uchodzi dziś za niekoronowanego króla literatury z gatunku horroru. Mieszka wraz z żoną Tabithą w Bangor, w stanie Maine.

"[...] naszym największym wrogiem jest miłość. - [...] - Tak. Poeci kłamią, czasem nieświadomie, a czasem z całą premedytacją. Miłość jest jak morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku."

     Długo nie mogłam zabrać się za czytanie tej powieści. Po pierwsze: ze względu na liczbę stron, po drugie: nie oczekiwałam po niej niczego spektakularnego, a na to w tamtej chwili miałam ochotę. Gdy w końcu zdecydowałam się zacząć, zanim się obejrzałam byłam już po 100 stronie. Ze zdziwieniem przyglądałam tej liczbie i myślałam: "Kiedy zdążyłam tyle przeczytać?". Jednak nie zastanawiałam się długo tylko czym prędzej wróciłam do lektury. Mimo przeczytania tylu stron jednego dnia, książkę czytałam jeszcze przez następny tydzień. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego. Po prostu czytając, nagle poczułam, że muszę ją odłożyć, bo nie potrafię przeczytać więcej. 

   Powieść utrzymana jest w narracji pierwszoosobowej. Narratorem jest Dennis Guilder, najlepszy przyjaciel Arnie'go, spisujący swoje przeżycia jako 22-letni już człowiek. Ciekawe podejście do sprawy. Mam na myśli to, że opisane jest to z perspektywy tak jakby osoby trzeciej, a nie bezpośrednio Cunninghama.

"Jeśli będąc dziećmi, uczymy się żyć, to będąc dorosłymi, uczymy się umierać."

    Autor w umiejętny sposób buduje napięcie. Z początku myślałam z lekceważeniem o Christine. Myślałam: "Co takiego może zrobić? Przecież jest samochodem". Oczywiście, czytałam powieści, w których auta same się poruszają, ale pomyślałam, że to jakoś mi nie pasuje do Kinga. Sami przekonacie się gdy sięgniecie po tę pozycję czy miałam rację. Ale jedno na pewno muszę przyznać: nigdy nie sądziłam, że samochód może mnie przestraszyć. Najwyraźniej się myliłam. Będę to powtarzać jeszcze wiele razy: Stephen King to jeden z moich ulubionych pisarzy. Nie podobają mi się wszystkie jego powieści, to fakt, ale zawsze mnie czymś zaskoczy. W tym wypadku było to zakończenie. Na pewno nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.

    Cóż więcej mogę napisać? Polecam tę książkę. Na pewno fanom Kinga, ale również tym, którzy dopiero zaczynają poznawać jego twórczość. 

9/10

wtorek, 8 kwietnia 2014

Stosik #7


   Swoje postanowienie poprawy (pisanie postów zdecydowanie częściej) zacznę od stosiku, czyli czegoś, co (chyba) wszyscy lubią. Tak wygląda wcześniej wymieniony na kwiecień:


Od góry:
Stephen King - "Christine" - chcę przeczytać wszystkie książki Kinga i powoli do tego zmierzam, a przy okazji brat czytał, a niedługo musi oddać, więc szkoda, żeby się zmarnowało :)
Russell Hoban - "To była Lola" - książka pochodzi z mojej półki, została wylosowana do przeczytania w ramach wyzwania "Z półki" (o tym losowaniu będzie jeszcze osobny post)
Richard Bachman (Stephen King) - "Ostatni bastion Barta Dawesa" - tak samo jak "Christine"
John Flanagan - "Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z Północy" - zostało z poprzedniego stosiku

Moje pytanie do Was: czytaliście coś z tych powieści? Polecacie? A może wręcz przeciwnie?

sobota, 5 kwietnia 2014

Carrie - Stephen King


TYTUŁ: Carrie
TYTUŁ ORYGINAŁU: Carrie
AUTOR: Stephen King
WYDAWNICTWO: ISKRY
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Warszawa 1990

     Już od urodzenie Carrie White zdawała sobie sprawę, że różni się od innych dzieci. Jej odmienność, dodatkowo potęgowana religijnym fanatyzmem matki, powodowała, że wśród swoich rówieśników stała się wyrzutkiem i obiektem niewybrednych żartów. A tak bardzo pragnęła być taka, jak inne - szczególnie w dniu swojego pierwszego wiosennego balu szkolnego, jakże ważnego dla 16-letniej dziewczyny... 
Ten dzień na zawsze zapisze się w pamięci mieszkańców miasteczka Chamberlain. Sprowokowana okrutnym żartem Carrie wykorzystuje swoją niezwykłą telekinetyczną moc, by zemścić się za wszystkie doznane upokorzenia i krzywdy, obracając domy w zgliszcza, siejąc śmierć i zniszczenie.   

     Stephen King (ur. 1947 r.) to amerykański pisarz, najczęściej  powieści grozy, nazywany z tego powodu "mistrzem grozy" lub "mistrzem horroru". W przeszłości wydawał książki pod pseudonimem Richard Bachman. "Carrie" to pierwsza powieść tego pisarza, która przyniosła mu sławę. 

     Niejednokrotnie wspominałam, że pan King jest moim mistrzem, więc nie będę się powtarzać. Czytałam już parę jego powieści, więc wiem co mówię. Zaraził mnie nim mój brat, a teraz to ja go motywuję do czytania.

     W książce wiele fragmentów pochodzi z artykułów z gazet lub listów bohaterów do innych osób. Są one swego rodzaju dopełnieniem całości. Nie ukrywam, że bardzo lubię tego typu 'dodatki', więc to już drugi plus (pierwszym jest autor). Tak jak napisałam na początku - Carrie to 16-letnia dziewczyna, córka fanatyczki religijnej. Dla mnie zachowanie jej matki było jak choroba psychiczna (możliwe, że właśnie tak było). Zamykanie córki w komórce na wiele godzin bez jedzenia i możliwości wyjścia za coś błahego uważanego za grzech? To na pewno nie jest normalne. A to tylko jeden z przykładów. Z pewnością zostało to przekoloryzowane, bo nikt normalny się tak nie zachowuje, ale i tak trochę to mną wstrząsnęło.
  Jak to w powieściach pana Kinga bywa - pojawia się również specyficzne poczucie humoru. Mimo że jest inne i tak je uwielbiam. Dodaje książkom czegoś fajnego (kolejny plus). 

 Nie mogę tu pisać o samych zaletach, więc napiszę chociaż jedną wadę. Cała książka zmierzała do jednego momentu - balu maturalnego. Cokolwiek się działo, nagle wstawiony był fragment artykułu z gazety czy czegoś innego, który opisywał wydarzenia po tymże balu (czasami jakieś sprzed niego). Dla mnie było to trochę denerwujące. Bardzo wyraźnie zaznaczony był główny wątek, który nie pozwalał się rozwinąć tym pobocznym (to jest bardzo subiektywna ocena, nie musicie się ze mną zgadzać). Jak wspomniałam jest to chyba jedyna wada tej powieści.

9/10

____________________________________
Teraz trochę mojego przepraszania przeplatane z użalaniem się nad sobą. Nie będzie to długie, nie martwcie się.
Zdaję sobie doskonale sprawę, że na blogu wieje pustkami, ponieważ dodaję tylko post ze stosikiem i ewentualnie jedną recenzję. Dziękuję ludziom, którzy jednak tu zaglądają, nie złorzeczą (a może jednak?) na mnie, że jeśli założyłam bloga to powinnam coś tu pisać. Ostatnio zaczęłam bardziej cieszyć się życiem, a wraz z tym ochota na pisanie, więc nie martwcie się - zapełnię jakoś tę pustkę :) 
Koniec mojej paplaniny na dzisiaj. Miłego wieczoru i do napisania we wtorek. I wybaczcie jeśli recenzja jest chaotyczna, jakoś nie umiałam porządnie napisać. Za dużo myśli w głowie ;)

poniedziałek, 3 marca 2014

Stosik #6


     Chciałam bardzo przeprosić, że wstawiam coś tutaj dopiero po miesiącu. Jednak szkołą nie oszczędza nikogo, a szczególnie po przyjściu z ferii. Całe tygodnie miałam zawalone nauką tak, że nawet w weekendy nie miałam czasu czytać :/ Ale dość mojego użalania się nad sobą, czas przejść do rzeczy, którą wszyscy (łącznie ze mną) bardzo lubią, a mianowicie mowa o stosiku :) Tak on wygląda na miesiąc, który właśnie nam się zaczyna, a mowa oczywiście o marcu:


Od góry:
- "Znak Ateny" - Rick Riordan - nie wiem czy już gdzieś tutaj wspominałam, ale Riordan stał się moim mistrzem zaraz po przeczytaniu Percy'ego, więc nadrabiam zaległości w postaci reszty jego książek
- "Carrie" - Stephen King - mój kolejny mistrz; mam zamiar przeczytać jego wszystkie książki, więc wypadałoby zacząć od pierwszej (pomijając to, ze wcześniej przeczytałam chyba 5 innych)
- "Błękitna miłość" - S. C. Ransom - druga część trylogii; pierwszą część przeczytałam już jakiś czas i chyba pora w końcu skończyć następne części
- "Zwiadowcy. Płonący most" - John Flanagan - tak jak wyżej pierwszą część przeczytałam jakiś czas temu i od razu zakochałam się w serii; nie mogę doczekać się przeczytania następnych tomów
- "Zwiadowcy. Ziemia skuta lodem" - John Flanagan - j.w.

     Czytaliście coś z tych powieści? Polecacie? A może wręcz przeciwnie? Piszcie w komentarzach ;)
Jeszcze raz chciałam przeprosić za przerwę w pisaniu postów, mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Miłego wieczoru :)

niedziela, 2 lutego 2014

Kredens pod Grunwaldem - Agnieszka Tyszka


TYTUŁ: Kredens pod Grunwaldem
AUTOR: Agnieszka Tyszka
WYDAWNICTWO: Akapit Press
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Łódź 2012

Dla Kornelii Goździckiej szkoła to przede wszystkim doskonały trening przed monotonnym i nijakim życiem, jakie teoretycznie czeka każdego dorosłego. Literacko uzdolniona licealistka, z błyskotliwym i ironicznie ostrym poczuciem humoru oraz nałogiem zapisywania wszystkiego, zauważa szansę na zmianę losu w... kredensie i pewnej znajomości ze współczesnym rycerzem.Czy pojawienie się starego, zakurzonego mebla w domu Kornelii może faktycznie otworzyć nowy rozdział w jej życiu? Jak Kornelia poradzi sobie z postępującą chorobą ukochanej babci, ze znienawidzonym ojczymem, ze skrajnie potulną wobec niego matką i gdzie w tym wszystkim znajdzie się miejsce na Bitwę pod Grunwaldem?

Akcja powieści dzieje się w województwie mazowieckim. Jak na typową książkę młodzieżową przystało występuje dziewczyna , która nie ma dobrego kontaktu z matką oraz ojczymem. Nie potrafi odnaleźć się w szkole, w której albo się imprezuje, albo przebywa ze swoją drugą połówką. Pewnego dnia do jej mieszkania zostaje przywieziony stary kredens ocalony z pożaru w domu babci. Właśnie ten element wyróżnia tę historię od innych. Kredens skrywa wiele tajemnic babci, a w późniejszym czasie również Kornelii. 

Dla mnie najciekawszym wątkiem było pisanie scenariusza na konkurs. Byłam zaskoczona jak dobrze został wymyślony przez autorkę. Zaczęłam sobie wyobrażać jak wyglądałoby to na scenie. 

Ogólnie to po tej książce spodziewałam się czegoś innego. Liczyłam na dużo zabawnych momentów. Niestety na tej płaszczyźnie się zawiodłam. Dla mnie było go za mało, ale może dla innych będzie w sam raz.

Polecam na jesienny wieczór. Jest to na pewno lekka lektura, przy której można się odprężyć.

8/10 

* Jest to bardzo zaległa recenzja, ale cieszę się, że w końcu jest :)