TYTUŁ: Blagierka
AUTOR: Izabela Sowa
WYDAWNICTWO: Akapit Press
MIEJSCE I DATA WYDANIA: Łódź 2010
Znana i popularna w szkole, licealistka Amelia decyduje się na udział w projekcie, którego głównym tematem jest ekologia. Głównym jej zadaniem jest założenie bloga oraz prowadzenie go w solidny i rzetelny sposób oraz zgodnie z jego przesłaniem. Do pomocy wybiera Krejzola, dawno poznanego kolegę z Zarzecza. Projekt szkolny to nie jedyne zmartwienie Amelii. Dochodzi do tego również szkoła oraz problemy z chłopakiem. Dziewczyna stara się wszystko ogarnąć, a przy okazji odkrywa straszną prawdę o rodzicach. (opis pożyczony)
Izabela Sowa pochodzi z jagodowej stolicy Polski, na Podkarpaciu. Obecnie zadomowiona w Krakowie, gdzie ma swoje oswojone drzewo. A w nim dziuplę, którą dzieli z: dwoma fantastycznymi dachowcami, sympatyczną Rybką, humorzastym cytrusem i kapryśną weną. Z wykształcenia psycholożka, z zamiłowania układaczka puzzli zwanych książkami.
"Zdrowy, wolny człowiek jest skończoną całością. Nie musi się nikim dopełniać. Dopiero kiedy się zakocha, pęka na pół. I co gorsza ślepnie."
Miałam przyjemność czytać już jedną z powieści autorki ("Agrafka"), która spodobała mi się, nie powiem. Natomiast książka, którą chcę tu przedstawić jest totalnym przeciwieństwem tamtej pod względem mojej opinii. Kompletnie mi się nie spodobała. Jednym z powodów była główna bohaterka - Amelia. Rodzice zostawili ją samą w domu, bo sami musieli pojechać do pracy za granicę. Dziewczyna ma paczkę kolegów, z którymi spędza godzinną przerwę w szkole. Amelia ma również chłopaka - Bonda (to oczywiście tylko ksywka), który jesienią skończy 25 lat. Na prowadzenie bloga zgodziła się tylko po to, żeby ludzie w szkole nie pomyśleli, że się boi odpowiedzialności. Wkurza mnie jej sposób bycia. I tyle. Dojrzałe podejście poparte licznymi argumentami z mojej strony to to nie jest, ale jakoś nie potrafię określić co konkretnie mi się w niej nie spodobało.
Jedynym (jeśli można to tak nazwać) pozytywnym aspektem tej książki jest Krejzol. Chłopak pochodzi z Zarzecza, niecieszącej się dobrą sławą dzielnicy. Postawiony pod ścianą zgodził się na współpracę z Amelią. Pracuje w naleśnikarni, która jest niby eko, a tak naprawdę to jest tam jeszcze gorzej niż normalnie. Podchodził w miarę racjonalnie do bloga. Nie chciał wypróbowywać ekologicznych rzeczy kupionych w internecie jak Amelia, tylko zwracał uwagę na poważniejsze rzeczy.
"(...) Jesteśmy traktowani jak stado, któremu można wcisnąć każdą bzdurę. Bo stado nie myśli. I nie pamięta... "
Nie wiem co jeszcze mogę napisać o tej powieści. Szukałam lekkiej, młodzieżowej powieści na wieczór, a znalazłam coś przeciwnego. Bardzo się rozczarowałam, stąd też ocena taka a nie inna.
3/10